Czy możesz polegać na swoich ulubionych źródłach informacji?
Wczorajszy dzień obrodził w bardzo ciekawy news dotyczący sporu pomiędzy blogrem MatkaKurka a Jurkiem Owsiakiem. Sąd wydał wyrok w sprawie ciągnącej się miesiącami >>>
W polskim „dziennikarstwie” zagubiły się w ostatnich latach dwa bardzo ważne pojęcia:
Przez szczególną staranność należy m. in. rozumieć: pilność, obowiązkowość, dociekliwość w poszukiwaniu prawdy, dbanie o szczegóły, dokładność, sprawdzenie zgodności z prawdą uzyskanych informacji przez sięgnięcie do wszystkich dostępnych źródeł, poparcie ustaleń stosowną weryfikacją zebranych materiałów, pełne przedstawienie okoliczności sprawy, itp.
Przez szczególną rzetelność należy m. in. rozumieć: solidność, uczciwość, obiektywizm, bezstronność przekazu, odpowiedzialność za słowo, niedziałanie pod „z góry założoną tezę”, konkretność, niewprowadzanie w błąd, krytycyzm, nieprzeinaczanie faktów, umożliwienie osobie zainteresowanej ustosunkowania się do uzyskanych informacji (…), źródło
Tymczasem jak przedstawiają to polskie media? Wystarczy zobaczyć choćby wczorajsze nagłówki. Zajrzyjmy na Gazeta.pl
Rzućmy okiem dla odmiany na Niezależna.pl:
Co można zrobić by mieć jakiekolwiek szanse na wyrobienie sobie własnego zdania? I tu złe wiadomości, bowiem wymaga to podwojenia nakładów czasowych jakie większość z nas poświęca na pozyskiwanie informacji o otaczającym świecie. Jedyny sposób to czytanie informacji z minimum dwóch źródeł – skrajnie różnych „światopoglądowo”. Normalnie nie powinno być o tym mowy, bo każdy dziennikarz ma prawo informować czytelników obiektywnie o faktach, ale sami widzicie jak jest.
Przeczytaj także: Product placement w Faktach? Jakie są fakty? >>>
Nie stawiam tu tezy, że media kłamią.
Największym grzechem polskich mediów jest nie to, że przeinaczają rzeczywistość, ale to że z premedytacją przemilczają wybrane aspekty spraw o których informują.
Żeby mieć pełną wiedzę możemy „tylko” czytać wiadomości z obu skrajnie różnych źródeł. To nie wstyd, że zwolennik Wyborczej zajrzy do Niezależnej i na odwrót. To jedyny sposób by nie być traktowanym jak leming, moher czy ogólnie mówiąc głąb – przez dziennikarzy.