A mogło być tak pięknie, gdyby nie gwizdy, krzyki i buczenie, gdy piłka była „w rękach” Rosjan.
Jakie to byłoby piękne widowisko i o ile bardziej wymowne zwycięstwo, gdyby nasi, polscy kibice potrafili odróżniać potyczki polityczne od sportowych. Jest dość wyraźna różnica pomiędzy zielonymi ludkami które „robią swoje” i sportowcami choćby rosyjskimi którzy też robią swoje, ale na boisku.
Nasza reprezentacja wygrała, a mogła wygrać „z klasą” – gdyby nie stado kibiców, którzy nie potrafią kibicować z godnością i szacunkiem należnym rywalowi w każdym sporcie.
Przeczytaj także: Władimir Putin – czemu on tak kłamie?
Można próbować usprawiedliwiać zachowanie polskich kibiców reakcją na zachowania jednego z rosyjskich zawodników – A. Spiridonowa, który opluł polskiego kibica schodząc z boiska, ale wyobraźmy sobie taką sytuację. Jak relacjonuje „ofiara”:
Nie było z naszej strony agresji – relacjonuje nam fan w biało-czerwonych barwach. – Spiridonow, schodząc z boiska, splunął na mnie. Po raz kolejny pokazał, że to cham i prostak. Nic dziwnego, że Rosjanie mają w Polsce taką opinię (za Gazeta.pl).
Do tej opinii dodajmy „kibicowską oprawę” tego wydarzenia – przy każdym serwisie buczenie i gwizdy, wymachiwanie kartkami z napisem „do widzenia”, słowem rozpraszanie i denerwowanie rywali, próby wpłynięcia na ich grę.
Siedziałem na setkach meczów siatkarzy w naszych halach, ale nigdy dotąd nie słyszałem wygwizdanego hymnu – pisze dziennikarz „Wyborczej” i Sport.pl Rafał Stec.
i to może niech będzie najlepsze, a w zasadzie najgorsze podsumowanie nieniejszego wpisu i postawy naszych kibiców.