…zamkniętych. W jaki sposób zapędzić „wodolejcę” w kozi róg. Pora zacząć go używać.
Za PWN wodolejstwo to mówienie rzeczy oczywistych, nieważnych w sposób rozwlekły.
O co chodzi. Rozmawiasz z kimś w celu uzyskania ważnych z Twojego punktu widzenia informacji. „Rozmawiacie” długo, po czym wychodzisz i masz wrażenie, że nie wiesz nic, a nawet uświadamiasz sobie, że wiesz mniej niż przed rozmową. Oznacza to, że trafiłeś na „mistrza” komunikacji interpersonalnej. Niezależnie od tego co o nim teraz myślisz, wywiódł Cię w pole, bo nadal nie masz informacji, na których Ci zależy, być może on ich też nie ma, jednak ani przez chwilę nie zdradził tego po sobie.
To częsty przypadek. Oprócz przykładów z własnego otoczenia, zobaczycie je codziennie w telewizji. Wystarczy obejrzeć fragment dowolnego programu publicystycznego z udziałem polityka, najlepiej obozu rządzącego. Nasilenie zjawiska jest zauważalne w debatach wyborczych, w których padają proste i ważne dla wyborców pytania i… pozostają praktycznie bez odpowiedzi.
Nie pamiętam, w której to było klasie, ale pamiętam jak polonistka tłumaczyła różnicę między pytaniami zamkniętymi i otwartymi. Pozornie wiedza bezużyteczna, jednak świadomość tych pojęć w życiu osobistym, a potem zawodowym może okazać się często pomocna, szczególnie w połączeniu z tzw. metodą zdartej płyty (słuchasz odpowiedzi swojego interlokutora, po czym odpowiadasz tak, ale pytałem o to czy (…) – i tak w kółko)
Jeśli zależy nam na uzyskaniu ważnych informacji od naszego rozmówcy, punktem wyjścia jest sformułowanie ich listy przed naszą rozmową. Najlepiej ubranie jej w formę pytań zamkniętych. Nie chodzi o formę pisemną (choć to bardzo dobry sposób) a raczej o świadomość rzeczy, które musimy z nim doprecyzować.
Nie wszystkie informacje zdobędziesz za pomocą pytań zamkniętych to prawda. Ale po odpowiedziach na pytania otwarte powinieneś przejść do pytań zamkniętych. To nie jest trudne – o ile cały czas mamy na względzie komplet informacji, które chcemy uzyskać i pamiętamy o tym.
Dla przypomnienia, pytania otwarte to te, które dają rozmówcy dowolność odpowiedzi (zarówno w treści jak i jej długości). Pytania zamknięte ograniczają się do dwóch możliwości odpowiedzi: TAK lub NIE.
Jeśli mamy komunikacyjny problem w ramach jakiejś większej organizacji, czy grupy zadaniowej, są jeszcze trzy pytania, które powinny paść na każdym spotkaniu „firmowym”. To pytania „kto”, „co” i „do kiedy” – o czym pisałem w jednym w wcześniejszych wpisów – zachęcam gorąco do jego przeczytania >>>
Co zyskujemy przygotowując listę tematów jakie chcemy rozstrzygnąć – informacji bez których nie „wyjdziemy”? Większe prawdopodobieństwo powodzenia „misji”. Pytania zamknięte, wraz z metodą zdartej płyty gwarantują nam uzyskanie kompletu informacji i niestety też najczęściej irytację odpowiadającego, który – musimy pamiętać – ma swój interes w nieujawnianiu informacji, bądź swojej niewiedzy a nawet niekompetencji w określonym zakresie.