Reklamy przed seansami dla dzieci w Multikinie (fot. T. Rolf)
Reklamy przed seansami dla dzieci w Multikinie (fot. T. Rolf)

W jeden z ostatnich weekendów zabraliśmy dzieci do pobliskiego Multikina  (Warszawa Targówek) na film animowany o wdzięcznym tytule Turbo. Nieprzypadkowo wpis ten znajduje się w kategorii Odradzam to. Film nie był zły (choć prawdę powiedziawszy z butów nie wyrywał). Za to wizyta w kinie zmieniła się w koszmar – z prostego powodu, tj. trwającego prawie pół godziny bloku reklamowego.

Celowo po zakończeniu emisji reklam zerknąłem na zegarek – 25 minut! Przy filmie trwającym dokłanie 96 minut stanowi to 26 % czasu (!) jaki spędziliśmy w sali kinowej. Około 1/4 czasu zmarnowana na oglądanie reklam przed filmem. Nastrój naszych niespełana pięcioletnich dzieci mogłaby oddawać ilustarcja powyżej.

Co zadziwiające (a raczej pogrążające) oprócz spotów innych filmów rysunkowych, były to głównie reklamy kierowane do dorosłych (gazety, produkty codziennego użytku itp.).

 

Kochasz kino? Zobacz także: 5 scen, które pomogły ukształtować charakter Waszych mężów

 

A teraz najciekawsze – większość spotów była emitowana kilkakrotnie! Domyślam się, że wynika to z faktu obniżenia cen jednostkowych dla reklamodawców kupujących większe pakiety emisji w kinach, ale dziwi mnie fakt, że reklamodawcy godzą się na ryzyko znienawidzenia ich produktów w oczach potencjalnych klientów.

Na pewno nie wybierzmy się już na Królową Śniegu – wystarczy że 3 czy 4 razy widzieliśmy trailer.

Na pewno nie wybierzemy się z dziećmi do Multikina – dopóki nie dowiemy się, że emitują reklamy w inny sposób, do dopasowanego audytorium.

Na pewno będziemy odradzać i rodzinie i znajomym wypad do kina (Multikina) „na seans dla dzieci”.

Na pewno odradzałbym reklamodawcom, by zgadzali się na to aby ich spotem bombardowani byli kinomaniacy kilka razy w trakcie jednego bloku reklamowego.

Na pewno byłbym za tym, by na wzór reklamy internetowej wprowadzić do standardów reklamowania produktów w kinach odpowiednik cappingu znany z reklamy online.

Podsumowując – czy warto płacić za pobyt w kinie jeśli 26% czasu za który zapłaciłeś zajmują reklamy? Osobiście liczyłbym na coś więcej.

 

Rekomendowane artykuły